Komentarz dra Siwika na temat pozyskiwania i realizacji zamówień publicznych pod presją czasową
12.10.2021
Dr Robert Siwik udzielił komentarzy dla Dziennika Gazety Prawnej (DGP) w artykule red. Jakuba Styczyńskiego pt. Zamówień publicznych nie warto chwytać na łapu-capu.
W tekście DGP poruszono generalny problem pozyskiwania zamówień (składania ofert) przez wykonawców działających niejako pod presją czasu (końcówka roku i wydatkowanie środków publicznych, zamknięcia budżetowe zamawiających). Wiele firm rezygnuje wówczas ze składania ofert, gdyż wygrywanie przetargów w trakcie kryzysu dostępności komponentów i surowców, a także w okresie pandemii może być problematyczne.
W artykule red. Styczyńskiego komentarzy udzielił dr Robert Siwik, wskazujący m.in., że:
«– Spiętrzenie przetargów może wynikać też z tego, że na początku 2021 r. weszło w życie nowe prawo zamówień publicznych, wprowadzające nowe procedury i elektronizację postępowań. Przez pierwsze miesiące urzędnicy uczyli się zmienionych zasad i przetargów było niewiele. W ostatnim okresie nadrabiają stracony czas – mówi dr Robert Siwik, radca prawny, adiunkt INP PAN oraz biegły sądowy z zakresu zamówień publicznych.
Robert Siwik radzi, by przedsiębiorcy brali pod uwagę czarne scenariusze i byli świadomi ryzyka. – Moi klienci decydują się obecnie głównie na składanie ofert w zamówieniach publicznych, gdy są pewni, że mogą je wykonać. Część firm zaś całkowicie z powodów sytuacji na rynku dostaw rezygnuje ze stawania do przetargów – mówi dr Robert Siwik.
Robert Siwik przypomina, że w czasie pandemii rząd wprowadził przepisy mające na celu zwolnienie wykonawców z odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy związane z sytuacją epidemiczną. W praktyce jednak zamawiający niechętnie się do nich stosują, wciąż naliczając kary umowne – powołują się, że podstawą ich naliczenia są okoliczności niezwiązane z pandemią. Wobec tego wykonawcy odwołują się do sądów. – Trudno przewidywać, by teraz zamawiający stali się bardziej pobłażliwi – uważa dr Siwik.
W niektórych przypadkach, mimo zwycięstwa w przetargu, najbardziej racjonalnym wyjściem może się jednak okazać rezygnacja z podpisania umowy z zamawiającym. – Ryzykuje się wówczas utratę wadium (o ile takie było wymagane), ale jego wysokość (bez podatku VAT) przy zamówieniach przekraczających próg unijny (130 tys. zł) wynosi co najwyżej 3 proc. wartości zamówienia netto – mówi dr Robert Siwik. Warto zauważyć, że zgodnie z obowiązującym od początku roku prawem zamówień publicznych żądanie wadium jest fakultatywne – i wielu zamawiających z niego rezygnuje. A w takim przypadku zwycięzca przetargu może przed podpisaniem umowy bez konsekwencji wycofać się z realizacji zamówienia. Ale wtedy niektórzy eksperci widzą z kolei zagrożenie dla zamawiających. – Niewątpliwie część podmiotów będzie składać oferty, wiedząc, że nie ryzykują utraty wadium, a potem w zależności od rozwoju sytuacji rezygnować z podpisania umowy z zamawiającym – uważa dr Siwik.»
Całość tekstu red. J. Styczyńskiego w DGP, wydanie 12.10.2021 r., nr 12 października 2021 r., nr 198 (5606).